Nie rób założeń! (teren z Dalianą)
Pat Parelli powtarza: don't make assumptions!
Czemu? Przecież jego system nauki (program PNH) opiera się na schematach, a więc zakłada (nomen omen) powtarzalność i przewidywalność. Więc o co chodzi?
Może swoje rozważania na temat założeń w pracy z końmi opowiem na przykładzie jednej z ostatnich sesji treningowych z Dalianą. Tak się jakoś złożyło, że chociaż pracuje już dłuższy czas, to do tej pory nie była ani razu w długim, samotnym terenie pod jeźdźcem (bez towarzystwa innego konia). Miałam trochę więcej czasu i postanowiłam to nadrobić. Ponieważ na tapecie mamy też ćwiczenie galopu (na razie głównie zagalopowania robiłyśmy, galopująca Daliana to jakby trochę oksymoron…), wymyśliłam sobie, że najpierw z ziemi porobimy coś z galopem na kole, a potem w ramach rozstępowania pojedziemy w teren.
Założyłam, że koniom raczej nie będzie chciało się za bardzo ruszać (bo ostatnio tak było przez dłuższy czas), i najpierw sobie przyjdę, one będą się pasły, a ja posiedzę blisko i poodpisuję na rezerwacje. Tymczasem trafiłam na pierwszy dzień (co roku jest po zimie taki dzień), w którym wiosna uderzyła koniom do głowy! Moja córeczka, którą doskonale znają (moje i nie tylko moje dzieciaki często kręcą się i biegają przy koniach, generalnie żaden nie zwraca na ich wyskoki większej uwagi) wywołała poruszenie w stadzie. Jak zwykle Dagon ( gorąca arabska dusza uwięziona w ciele ziemniaka) był prowodyrem zamieszania. Możecie zobaczyć to na filmiku. Na początku nie mogłam zrozumieć o co chodzi, co one tam widzą i długą chwilę wpatrywałam się tam gdzie one (jeszcze zanim włączyłam telefon), próbując bezskutecznie dojrzeć tego potwora. Okazała się nim Dorotka, musiały ją zauważyć jeszcze zanim weszła na pastwisko, zza górki. A potem konie oczekiwały drapania za uszkami, co jak wiadomo, jest zabiegiem przyjemnym i rozluźniającym zarówno dla drapanego, jak i dla drapiącego. W każdym razie już od początku sytuacja była inna, niż w moim pierwotnym wyobrażeniu. Jeszcze na dokładkę znalazłam na pastwisku resztki białego futerka i skóry po jakimś nieszczęśniku, ale nie potraktowałam tego jako znak.
Comments